niedziela, 13 grudnia 2015

Zakwas buraczany - idealny nie tylko na wigilijny barszcz

Za oknem wiosna, śniegu jak na lekarstwo a mimo to święta czuć już powietrzu. Pierniczki upieczone, okna przyozdobione, lampki i świąteczne dekoracje przytargane z piwnicy. Czas najwyższy sporządzić zakwas z burakòw, bo bez niego barszcz wigilijny to nie barszcz.
Na marginesie warto dodać, że taki barszcz na domowym zakwasie jest o dwa nieba lepszy niż kupny i to jeszcze mega zdrowy. Posiada witaminę C, witaminy z grupy B, magnez, potas, rubid i cez, te dwa ostatnie rzadkie metale mają duże znaczenie w zwalczaniu choròb nowotworowych. Warto go pić nie tylko od święta, wspomaga walkę z anemią, zapobiega zakrzepicy, wspomaga organizm w leczeniu anginy, grypy i  przeziębień, ma zbawienny wpływ na wątrobę, nerki, jelita, odtruwa organizm. 


Składniki:


1 kg burakòw
ziele angielskie
liście laurowe
czosnek
2l wody
2 płaskie łyżeczki soli morskiej (1 łyżeczka na 1 litr wody)


Zakwas najlepiej wykonać w glinianym lub szklanym słoju, uprzednio wyparzonym.






Buraki obieramy, kroimy na centymetrowe talary. Układamy w naczyniu warstwowo buraki, czosnek, przyprawy, buraki, czosnek itd. Zalewamy przegotowaną, ostudzoną wodą z solą, tak aby buraki były całkowicie zakryte i nie wypływały na zewnątrz. Naczynie zakrywamy gazą, ręcznikiem papierowym i czekamy minimum 6, maksymalnie 10 dni. Po ok 2 dniach na wierzchu zakwasu pojawi się piana, zjawisko to jest całkowicie naturalne i nie należy się nim martwić, piana zniknie i pod koniec kiszenia nie będzie po niej śladu. Pomiędzy 6 a 10 dniem zakwas jest już gotowy i można go odcedzić od burakòw i zlać do butelek. Zakwas buraczany można przechowywać w lodòwce przez kilka tygodni, dzięki temu zawsze pod ręką mamy najlepsze lekarstwo na przeziębienie i grypę.



czwartek, 26 listopada 2015

Ciasteczkowa celebracja

Nie muszę być ideałem. Dom to nie muzeum, nie jest na pokaz. Przecież świat się nie zawali jak podłoga nie będzie lśnić, pranie poczeka, prasowanie też. To czego dzisiaj potrzebuję to zwolnić, choć na chwilę i napisać z Tośkiem list do Mikołaja - tego Świętego i upiec dla niego ciasteczka. Niech dzieciak wie, że życie to nie tylko walka z czasem, że można zwolnić by celebrować chwilę.

Kruche, maślane dla Świętego






2 żòłtka
1/2 kostki masła1 szklanka mąki
3 łyżki brązowego cukru


Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Do robota kuchennego wrzucamy wszystkie składniki, miksujemy tak długo aż powstanie kulka. By ciasto nie kleiło się do wałka podsypujemy mąką. Rozwałkowujemy na ok 0,5 cm grubości, przy pomocy foremek, szklanki wykrawamy ciasteczka. Piec w temperaturze 140 stopni przez około 15 minut. Ciasteczka nie zmieniają kształtu, są mega maślane.






środa, 11 listopada 2015

Na cienkim w stylu flamenco

Pizza to jedno z tych dań, które moja rodzina uwielbia. Bez znaczenia czy jest na cienkim czy grubym cieście, z sosem czosnkowym lub pomidorowym, tradycyjna czy też jej egzotyczne wersje, każda znika w ekspresowym tempie. Sekretem, jak zapewne wiecie, jest ciasto a dodatki to już kwestia gustu lub zawartości lodówki.



Ciasto na dwie średnie pizze (średnica 25 cm) na cienkim spodzie:

2 szklanki mąki
3/4 szklanki letniej, przegotowanej wody
30 dag. drożdży
1 łyżeczka soli
zioła - opcjonalnie
u mnie majeranek, dużo majeranku



Jak już pewnie zauważyliście jestem miłośnikiem ułatwiania sobie życia, oszczędności czasu, prostych rozwiązań dlatego ciasto na pizze wyrabia za mnie robot kuchenny. W letniej wodzie rozpuszczam drożdże. W mikserze lądują sypkie produkty, czyli mąka i sól, miksując powoli wlewamy rozczyn wody z drożdżami. Po dokładnym połączeniu wszystkich składników miksujemy jeszcze przez około 3 minuty. Ciasto będzie lepkie i elastyczne, formujemy z niego kulę, umieszczamy w misce, podsypujemy mąką i ziołami. Przykrywamy i pozostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym, przytulnym i spokojnym miejscu. Każde ciasto drożdżowe do wyrośnięcia potrzebuje ciepła oraz pozytywnych wibracji i dobrej muzyki w tle, braku pośpiechu, przeciągów . Nie wiem dlaczego tak się dzieję ale jeśli wchodzę z drożdżami do kuchni po kiepskim dniu i wrogim nastawieniem do całego świata one nigdy nie rosną a jeśli, jakimś cudem, drgną to ciasto i tak jest mało zjadliwe.
Ciasto po godzinie powinno podwoić swoja objętość.





Dodatki w stylu flamenco:
ketchup
pieczarki z cebulą (wcześniej usmażone na oliwie)
kiełbasa chorizo
suszone pomidory
oliwki
ser mozzarella
tarty ser żółty 
majeranek







Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni - termoobieg. Ciasto rozwałkujemy na kształt koła. Przed umieszczeniem ciasta w piekarniku na wierzchu polewamy ketchupem, rozprowadzamy go dokładnie po całym cieście oraz dodajemy pozostałe składniki, wszystko posypujemy serem.
Po 15 minutach pieczenia pizza jest już gotowa do spałaszowania. 


Dlaczego w pizzy pojawił się majeranek? Majeranek ułatwia trawienie, przyspiesza metabolizm i reguluje poziom cholesterolu. Dlatego w mej kuchni pojawia się praktycznie w każdej ciężkiej i tłustej potrawie.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Zatańczmy, powirujmy w rytm muzyki z Pavlovą

Wspólne życie jest jak taniec, znajdźcie swój wspólny rytm, kochajcie i pozwólcie siebie pokochać. 




Baletnica - Pavlova rozpusta smakowa 

6 białek
1 i 1/3 szklanki miałkiego cukru
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżka mąki ziemniaczanej
śmietana 30 % (jedna 330 ml. lub 2 po 200 ml)
truskawki - latem, mus truskawkowy - zimą

Beza
Zasada ubijania białek na bezę jest taka sama jak w przypadku tego ciasta 
. Wyjątkiem jest to, że po dodaniu całej ilości cukru do naszych białek(cały czas miksując - ubijając) dodajemy sok z cytryny i mąkę ziemniaczaną. Masę białkową wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub specjalną matę sylikonową. Sprawnym ruchem formujemy okrąg (z tej ilości białek o średnicy ok. 22 cm), pamiętajmy, że im mniej majstrujemy (rzeźbimy kształt) przy masie tym lepiej. Gotowy białkowy okrąg umieszczamy w nagrzanym do 160 stopni piekarniku (termoobieg), po upływie 5 minut skręcamy temperaturę do 120 stopni i suszymy bezę przez godzinę. Jeżeli beza za bardzo się przyrumieni to kosztem czasu (+ 10 minut) zmniejszamy temperaturę do 100 stopni. Po upływie czasu, przeznaczonego na suszenie , wyłączamy piekarnik i pozostawiamy w nim bezę na godzinkę.

Bita śmietana
Jak beza wystygnie umieszczamy ją na paterze i przechodzimy do  ubijania śmietany. Ja z racji bardzo słodkiej bezy nie dodaję do bitej śmietany cukru ale oczywiście miłośnicy słodkości mogą poszaleć i dodać pod koniec ubijania cukru pudru.

Owoce
Latem polskie, świeże, pachnące, słodzone słońcem. Jesienią i zimą letnia wersja, tylko że zamrożona. Truskawki latem mrożę w kilogramach. Dzięki temu gdy szaro i zimno ja wyciągam porcję mrożonych skarbów, wrzucam do rondelka i na małym ogniu "duszę", dodaję cukier, redukuję ilość płynu (żeby mus nie był zbyt rzadki) i miksuje na mus. 

Na bezę dajemy bitą śmietanę, nie musi być rozłożona idealnie i symetrycznie i tak Pavlova będzie idealna. Świeżę owoce można dodać od razu na wierzch śmietany, mus lepiej podać jak Pavlova będzie już na talerzu. Będzie zaskoczeni jak z połączenia tak prostych składników powstała taka uczta zmysłów. Słodka, chrupiąca z wierzchu, delikatna w środku beza z połączeniem śmietany i lekko kwaskowatego musu sprawi, że pokochacie ten deser od pierwszego kęsa.

Co zrobić z żółtkami? Można je przechować w lodówce. Umieść je do pojemnika dodaj odrobinę oleju, przykryj i wykorzystaj np. do upieczenia ciasteczek, kruchego ciasta, czy sosu holenderskiego.

sobota, 7 listopada 2015

Co z jajkiem....

To był długi i męczący tydzień, który do łaskawych nie należał. Praca, dzieciaki , pies,  a G. w rozjazdach. Biegałam jak kot z pęcherzem dom, praca, szkoła, praca, dom. Wychodziłam o 7.30 wracałam o 19.  Zawsze uważałam, że ze wszystkim sobie poradzę  - ot taka Zosia Samosia. A tu zonk. Może i "jestem kobieta pracująca i żadnej pracy się nie boję" ale nie posiadłam jeszcze tajemnej wiedzy władania czasem. W co tu ręce włożyć? Z czego zrezygnować? Jak nigdy odliczałam dni do weekendu. Nie wiem jakim cudem udało mi się przeżyć to bez szwanku na zdrowiu fizycznym jak i psychicznym. Weekend. Jako, że bałagan mnie rozstraja, rozprasza i denerwuje (wiem, to nie jest normalne :)) sobotę spędziłam pod znakiem miotły i szmaty. Wieczorem dzieciaki wygoniłam szybciej do łóżek. Jeszcze tylko czytanie przed snem i miałam cały wieczór dla siebie. A ja zamiast zabawić się w domowe spa i zafundować sobie  relaksującą kąpiel i błogie nic nie robienie, zakasałam rękawy i zabrałam się za przygotowywanie niedzielnego obiadu. W niedziele będziemy w komplecie i trzeba to uczcić. Plan : rosół z makaronem, pieczona szynka z białymi kluskami, sosem i buraczkami, a na deser pavlova z musem truskawkowym. Będzie tradycyjnie, swojsko, tak domowo.
Szynka się już marynuje, rosół pyka. A co z jajkiem? Białko od żółtka najlepiej oddziela się gdy jajko jest zimne - takie prosto z lodówki, a najlepsza beza wychodzi z białek o temp. pokojowej więc tym zajmę się przy porannej niedzielnej kawie.





 Dobrej, spokojnej i regenerującej nocy sobie i Wam życzę. 

niedziela, 1 listopada 2015

Kobieta kombajn .....

Po tygodniu zabiegania przyszedł upragniony weekend, który do leniwych nie należał. W sobotę rano ospałe  zakupy: rzeźnik, piekarnia, warzywniak. Po drugiej kawie w końcu nabrałam rozpędu i okazało się, że jestem w czarnej d....W sypialni piętrzyła się góra prasowania wielkości Everestu i podobnych gabarytów ta w łazience - do prania oraz szereg innych głupot odkładanych na lepsze jutro. Już miałam wykrzyczeć jak bohaterką "Pudełka ze szpilkami" G. Plebanek,że jestem kobietą kombajnem i niedługo zacznę srać kwadratami ale w zamian uzbrojona w ukochane buty wybiegłam z domu. Biegam by przewietrzyć głowę, poukładać myśli, ułożyć plan, nabrać dystansu, zmęczyć się fizycznie by psychika odpoczęła. Po godzinie wybiegania problemy wydają się błahe, świat lepszy i piękniejszy. Naładowana energią pokonałam Everest x 2, upiekłam ciacho i ugorowałam zajedwabistą zupę z dyni. Korzystając z pogody poszliśmy na długi, rodzinny spacer w kierunku cmentarza, zrobiliśmy lampion z dyni, a wieczorem były czytanki przytulanki. Faktem jest, że w nocy padłam na twarz ale ponoć z głupkowatym uśmiechem spełnienia.






Zupa krem z dyni

2 puszki mleka kokosowego
1 kg dyni
imbir
papryczka chilli
natka pietruszki (opcjonalnie)
sól, pieprz do smaku

grzanki 

chleb pszenny kroimy w kostkę i prażymy na patelni
możemy polać oliwą, dodać np. czosnek i ulubione zioła





Dynię drążymy, obieramy i kroimy w półksiężyce, pieczemy w rozgrzanym piekarniku  30 minut - opcja grill 140 stopni. Do garnka wlewamy mleko kokosowe, dodajemy upieczoną dynię, zagotowujemy i miksujemy blenderem na gładki, jedwabisty krem. Imbir ścieramy na drobnej tarce, dodajemy szczyptę chilli, przyprawiamy pieprzem i solą do smaku i zupa krem gotowa. 










Pestek nigdy nie wyrzucajcie, opłuczcie je pod bieżącą wodą, osuszcie i uprażcie na patelni lub w piekarniku. Pestki z dyni są mega zdrowe i stanowią doskonalą przekąskę .









środa, 28 października 2015

Zapach domu


Zamknij oczy, pomyśl o rodzinnym domu i powiedz co czujesz...Pragnę aby moim chłopcom dom kojarzył się z ciepłem, bezpieczeństwem, miłością  z zapachem chleba. Tak, właśnie chleba. Nie oznacza to, że rano skoro świt bawię  się w piekarza aby rano zaserwować swej rodzinie ciepłe bułeczki (choć byłoby cudownie móc to robić). Pierwszy raz domowe pieczywo pojawiło się u nas kilka lat temu. Były to drożdżowe bułeczki, nie takie zgrabne jak sklepowe ale ich zapach był niebiański. "Mamo co tak pysznie pachnie?". Niezapomniany widok pałaszujących dzieciaków sprawił, że nie był to jednorazowy wyczyn. Dzisiaj zabawa z chlebem to nie tylko wypieki drożdżowe ale i wypieki na zakwasie. Własnoręcznie wyhodowanym, codziennie podkarmianym zakwasie. Zakwas można zrobić praktycznie z każdego rodzaju mąki, choć ja doświadczyłam produkcji jedynie zakwasu żytniego i pszennego. 
Dzisiaj upiekłam najprostszy pod słońcem chleb na zakwasie pszennym. Prostota w wykonaniu nie ujmuje mu w cale walorów zapachowych i smakowych. Zrobienie zakwasu pszennego do wypieku chleba zajmuje pięć dni, więc jeśli już dzisiaj rozpoczniecie swą chlebową przygodę to na niedzielną kolację będziecie zajadać prawdopodobnie najlepszy chleb na świecie. Najlepszy bo Wasz własny.

Zakwas pszenny
To czego potrzebuje do jego wykonania to 1 litrowy słoik (uprzednio wyparzony), mąka i woda przegotowana (letnia) bądź woda źródlana niegazowana

dzień I
5 łyżek mąki pszennej
5 łyżek wody

dzień II
połowę zakwasu należy wylać, następnie dodajemy 
5 łyżek mąki pszennej 
5 łyżek wody

dzień III, IV,V
dokarmiamy zakwas
5 łyżek mąki
5 łyżek wody

Piątego dnia możemy zabrać się za wypiek domowego chleba. 




Chleb składniki
300 g zakwasu pszennego (mniej więcej 2/3 wyhodowanego)
1/2 kg mąki pszennej typu 500
250 ml. wody przegotowanej - letniej
1 łyżka soli

przy tak młodym zakwasie warto do wypieku dodać 20 g drożdży.




Do miski dajemy sypkie składniki. Zakwas łączymy z wodą i drożdżami (opcjonalnie). Rozcieńczony zakwas dodajemy do mąki z solą i przez ok 10 minut wyrabiamy ciasto, które powinno być elastyczne i kleić się do rąk. Wyrobione ciasto odstawiamy pod przykryciem na 3 h w ciepłe miejsce. W tym czasie dwa razy należy ciasto odgazować - tzn. uderzyć bezkarnie pięścią. Po upływie 3 godzin przekładamy ciasto chlebowe do formy, w której będziemy piec i odstawiamy na kolejne 3 h do podrośnięcia.


Piekarnik nagrzewamy do temperatury 240 stopni, opcja góra-dół. Na dno piekarnika wkładamy miskę żaroodporną z wodą lub kostkami lodu (dzięki temu chleb nie popęka). Po upływie 10 minut zmniejszamy temperaturę do 220 stopni i pieczemy ok 20 - 30 minut. Po upieczeniu wyciągamy chleb z formy i odstawiamy na kratce do wystygnięcia. Jest to o tyle ważne żeby chleb nie przeszedł zapachem blachy (jeśli pieczemy w tradycyjnej blaszanej foremce) i nie zaparzył się od spodu.


Fakt, wypiek chleba domowego  może nie jest absorbujący ale mega czasochłonny. Gwarantuje jednak, że wysiłek i każda poświęcona temu minuta zaowocuje cudownym zapachem i smakiem.



Co z resztą zakwasu?
Albo dokarmiamy przez kolejne 4 dni na nowy wypiek albo odstawiamy do lodówki (maksymalnie na dwa tygodnie). Im starszy zakwas tym mocniejszy, co w praktyce oznacza, że nie będziemy się już posiłkować drożdżami a i chleb będzie bardziej pulchny i wyrośnięty.


poniedziałek, 26 października 2015

Tosiowy podwieczorek na szóstkę


Nie jestem matką histeryczką. Zawsze mówiłam o sobie "matka chirurg" - raczej opanowana i stanowcza niż trzęsąca się nad dzieckiem z byle powodu. Jednak, kiedy moje niespełna sześcioletnie dziecko we wrześniu przekraczało po raz pierwszy progi szkoły czułam, że ogarnia mnie panika. Jako on się odnajdzie w tym strasznym gmaszysku, nowe środowisko, nowe zasady, nowi koledzy, nowe wszystko. Już po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że Tosiek radzi sobie lepiej jako pierwszoklasista niż ja, jako matka pierwszoklasisty. To prawda. Podczas gdy ja dramatyzowałam on wkroczył w nowy etap swego życia z podniesioną głową i niezwykłą dojrzałością. Stał się nagle taki samodzielny, rozważny, wygadany, ambitny i obowiązkowy. Odetchnęłam z ulgą - nie taki diabeł straszny gdy sześciolatki ławki szkolne okupują.





Tosiowy podwieczorek na szóstkę:

1 gruszka
2 jabłka
2 banany
2 kiwi
4 mandarynki
kiść winogron
garść bakalii (np. prażone orzechy i słonecznik)
1 łyżka miodu dla osłody








Tosiek uzbrojony w plastikowy nóż miał wielką frajdę przygotowując dla nas sałatkę owocową. Był z siebie taki zadowolony kiedy wszyscy zachwalali jego kulinarne dzieło. A ja do tej pory pękam z dumy. 




niedziela, 25 października 2015

Jedyne takie na niedzielną rozpustę

Nie wyobrażam sobie niedzielnego popołudnia bez dobrej kawy i domowego ciasta. Taka to już u nas niepisana tradycja.  Dzisiejszą rozpustą było niebiańsko kruche ciasto z owocami pod bezową pierzynką.



kruchy spód
1 margaryna mleczna
4 żółtka
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

owoce
użyłam domowych powideł, ale mogą to być truskawki, jabłka, jeżyny itp.

beza
szczypta soli
4 białka
1 szklanka cukru (ani mniej ani więcej)




Składniki na spód lądują w robocie kuchennym (oczywiście można je wyrabiać ręcznie ale ja jestem zwolennikiem mniej czasochłonnych rozwiązań, dlatego korzystam z robota ) Blachę prostokątną smarujemy tłuszczem. Wyrobionym ciastem obklejamy spód i boki blachy. Nakłuwamy ciasto widelcem i pieczemy 20 minut w temperaturze 140 stopni (termoobieg). 
W tym czasie przygotowujemy bezę. Zawsze bałam się bezy, nie pałałyśmy do siebie miłością. Poległam na jej wykonaniu tyle razy, że na długi czas dałam sobie z nią spokój aż nauczyłam się jak ją dopieszczać aby była idealna. Najpierw białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Następnie dodajemy porcjami cukier - 2 łyżeczki cukru ok 2 minut ubijania. Pamiętajmy, że im wolniej dodajemy cukier i im dłużej ubijamy białka tym lepsza będzie nasza beza. Mnie to zajmuje ok. 20 minut - właśnie tyle ile piecze się kruchy spód.
Na upieczony spód dajemy dowolne owoce a na nie ubite białka z cukrem. Zmniejszamy temperaturę do 100 stopni i pieczemy ok 60 minut - wyznacznikiem czasu pieczenia jest beza, która ma się solidnie wysuszyć. Po godzinie wyłączamy piekarnik i pozostawiamy w nim ciasto jeszcze na 30 minut (dzięki temu mamy pewność, że beza będzie idealna - krucha z wierzchu a w środku miękka). 

Kochaj, jedz i gotuj




Ciasto nie jest pracochłonne. Wykonanie zajmuje ok. 30 minut + czas pieczenia. Efekt wizualny jak i smakowy niebiański.


Smacznego :)