Po tygodniu zabiegania przyszedł upragniony weekend, który do leniwych nie należał. W sobotę rano ospałe zakupy: rzeźnik, piekarnia, warzywniak. Po drugiej kawie w końcu nabrałam rozpędu i okazało się, że jestem w czarnej d....W sypialni piętrzyła się góra prasowania wielkości Everestu i podobnych gabarytów ta w łazience - do prania oraz szereg innych głupot odkładanych na lepsze jutro. Już miałam wykrzyczeć jak bohaterką "Pudełka ze szpilkami" G. Plebanek,że jestem kobietą kombajnem i niedługo zacznę srać kwadratami ale w zamian uzbrojona w ukochane buty wybiegłam z domu. Biegam by przewietrzyć głowę, poukładać myśli, ułożyć plan, nabrać dystansu, zmęczyć się fizycznie by psychika odpoczęła. Po godzinie wybiegania problemy wydają się błahe, świat lepszy i piękniejszy. Naładowana energią pokonałam Everest x 2, upiekłam ciacho i ugorowałam zajedwabistą zupę z dyni. Korzystając z pogody poszliśmy na długi, rodzinny spacer w kierunku cmentarza, zrobiliśmy lampion z dyni, a wieczorem były czytanki przytulanki. Faktem jest, że w nocy padłam na twarz ale ponoć z głupkowatym uśmiechem spełnienia.

Zupa krem z dyni
2 puszki mleka kokosowego
1 kg dyni
imbir
papryczka chilli
natka pietruszki (opcjonalnie)
sól, pieprz do smaku
grzanki
chleb pszenny kroimy w kostkę i prażymy na patelni
możemy polać oliwą, dodać np. czosnek i ulubione zioła

Dynię drążymy, obieramy i kroimy w półksiężyce, pieczemy w rozgrzanym piekarniku 30 minut - opcja grill 140 stopni. Do garnka wlewamy mleko kokosowe, dodajemy upieczoną dynię, zagotowujemy i miksujemy blenderem na gładki, jedwabisty krem. Imbir ścieramy na drobnej tarce, dodajemy szczyptę chilli, przyprawiamy pieprzem i solą do smaku i zupa krem gotowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz