poniedziałek, 26 października 2015

Tosiowy podwieczorek na szóstkę


Nie jestem matką histeryczką. Zawsze mówiłam o sobie "matka chirurg" - raczej opanowana i stanowcza niż trzęsąca się nad dzieckiem z byle powodu. Jednak, kiedy moje niespełna sześcioletnie dziecko we wrześniu przekraczało po raz pierwszy progi szkoły czułam, że ogarnia mnie panika. Jako on się odnajdzie w tym strasznym gmaszysku, nowe środowisko, nowe zasady, nowi koledzy, nowe wszystko. Już po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że Tosiek radzi sobie lepiej jako pierwszoklasista niż ja, jako matka pierwszoklasisty. To prawda. Podczas gdy ja dramatyzowałam on wkroczył w nowy etap swego życia z podniesioną głową i niezwykłą dojrzałością. Stał się nagle taki samodzielny, rozważny, wygadany, ambitny i obowiązkowy. Odetchnęłam z ulgą - nie taki diabeł straszny gdy sześciolatki ławki szkolne okupują.





Tosiowy podwieczorek na szóstkę:

1 gruszka
2 jabłka
2 banany
2 kiwi
4 mandarynki
kiść winogron
garść bakalii (np. prażone orzechy i słonecznik)
1 łyżka miodu dla osłody








Tosiek uzbrojony w plastikowy nóż miał wielką frajdę przygotowując dla nas sałatkę owocową. Był z siebie taki zadowolony kiedy wszyscy zachwalali jego kulinarne dzieło. A ja do tej pory pękam z dumy. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz