środa, 28 października 2015

Zapach domu


Zamknij oczy, pomyśl o rodzinnym domu i powiedz co czujesz...Pragnę aby moim chłopcom dom kojarzył się z ciepłem, bezpieczeństwem, miłością  z zapachem chleba. Tak, właśnie chleba. Nie oznacza to, że rano skoro świt bawię  się w piekarza aby rano zaserwować swej rodzinie ciepłe bułeczki (choć byłoby cudownie móc to robić). Pierwszy raz domowe pieczywo pojawiło się u nas kilka lat temu. Były to drożdżowe bułeczki, nie takie zgrabne jak sklepowe ale ich zapach był niebiański. "Mamo co tak pysznie pachnie?". Niezapomniany widok pałaszujących dzieciaków sprawił, że nie był to jednorazowy wyczyn. Dzisiaj zabawa z chlebem to nie tylko wypieki drożdżowe ale i wypieki na zakwasie. Własnoręcznie wyhodowanym, codziennie podkarmianym zakwasie. Zakwas można zrobić praktycznie z każdego rodzaju mąki, choć ja doświadczyłam produkcji jedynie zakwasu żytniego i pszennego. 
Dzisiaj upiekłam najprostszy pod słońcem chleb na zakwasie pszennym. Prostota w wykonaniu nie ujmuje mu w cale walorów zapachowych i smakowych. Zrobienie zakwasu pszennego do wypieku chleba zajmuje pięć dni, więc jeśli już dzisiaj rozpoczniecie swą chlebową przygodę to na niedzielną kolację będziecie zajadać prawdopodobnie najlepszy chleb na świecie. Najlepszy bo Wasz własny.

Zakwas pszenny
To czego potrzebuje do jego wykonania to 1 litrowy słoik (uprzednio wyparzony), mąka i woda przegotowana (letnia) bądź woda źródlana niegazowana

dzień I
5 łyżek mąki pszennej
5 łyżek wody

dzień II
połowę zakwasu należy wylać, następnie dodajemy 
5 łyżek mąki pszennej 
5 łyżek wody

dzień III, IV,V
dokarmiamy zakwas
5 łyżek mąki
5 łyżek wody

Piątego dnia możemy zabrać się za wypiek domowego chleba. 




Chleb składniki
300 g zakwasu pszennego (mniej więcej 2/3 wyhodowanego)
1/2 kg mąki pszennej typu 500
250 ml. wody przegotowanej - letniej
1 łyżka soli

przy tak młodym zakwasie warto do wypieku dodać 20 g drożdży.




Do miski dajemy sypkie składniki. Zakwas łączymy z wodą i drożdżami (opcjonalnie). Rozcieńczony zakwas dodajemy do mąki z solą i przez ok 10 minut wyrabiamy ciasto, które powinno być elastyczne i kleić się do rąk. Wyrobione ciasto odstawiamy pod przykryciem na 3 h w ciepłe miejsce. W tym czasie dwa razy należy ciasto odgazować - tzn. uderzyć bezkarnie pięścią. Po upływie 3 godzin przekładamy ciasto chlebowe do formy, w której będziemy piec i odstawiamy na kolejne 3 h do podrośnięcia.


Piekarnik nagrzewamy do temperatury 240 stopni, opcja góra-dół. Na dno piekarnika wkładamy miskę żaroodporną z wodą lub kostkami lodu (dzięki temu chleb nie popęka). Po upływie 10 minut zmniejszamy temperaturę do 220 stopni i pieczemy ok 20 - 30 minut. Po upieczeniu wyciągamy chleb z formy i odstawiamy na kratce do wystygnięcia. Jest to o tyle ważne żeby chleb nie przeszedł zapachem blachy (jeśli pieczemy w tradycyjnej blaszanej foremce) i nie zaparzył się od spodu.


Fakt, wypiek chleba domowego  może nie jest absorbujący ale mega czasochłonny. Gwarantuje jednak, że wysiłek i każda poświęcona temu minuta zaowocuje cudownym zapachem i smakiem.



Co z resztą zakwasu?
Albo dokarmiamy przez kolejne 4 dni na nowy wypiek albo odstawiamy do lodówki (maksymalnie na dwa tygodnie). Im starszy zakwas tym mocniejszy, co w praktyce oznacza, że nie będziemy się już posiłkować drożdżami a i chleb będzie bardziej pulchny i wyrośnięty.


poniedziałek, 26 października 2015

Tosiowy podwieczorek na szóstkę


Nie jestem matką histeryczką. Zawsze mówiłam o sobie "matka chirurg" - raczej opanowana i stanowcza niż trzęsąca się nad dzieckiem z byle powodu. Jednak, kiedy moje niespełna sześcioletnie dziecko we wrześniu przekraczało po raz pierwszy progi szkoły czułam, że ogarnia mnie panika. Jako on się odnajdzie w tym strasznym gmaszysku, nowe środowisko, nowe zasady, nowi koledzy, nowe wszystko. Już po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że Tosiek radzi sobie lepiej jako pierwszoklasista niż ja, jako matka pierwszoklasisty. To prawda. Podczas gdy ja dramatyzowałam on wkroczył w nowy etap swego życia z podniesioną głową i niezwykłą dojrzałością. Stał się nagle taki samodzielny, rozważny, wygadany, ambitny i obowiązkowy. Odetchnęłam z ulgą - nie taki diabeł straszny gdy sześciolatki ławki szkolne okupują.





Tosiowy podwieczorek na szóstkę:

1 gruszka
2 jabłka
2 banany
2 kiwi
4 mandarynki
kiść winogron
garść bakalii (np. prażone orzechy i słonecznik)
1 łyżka miodu dla osłody








Tosiek uzbrojony w plastikowy nóż miał wielką frajdę przygotowując dla nas sałatkę owocową. Był z siebie taki zadowolony kiedy wszyscy zachwalali jego kulinarne dzieło. A ja do tej pory pękam z dumy. 




niedziela, 25 października 2015

Jedyne takie na niedzielną rozpustę

Nie wyobrażam sobie niedzielnego popołudnia bez dobrej kawy i domowego ciasta. Taka to już u nas niepisana tradycja.  Dzisiejszą rozpustą było niebiańsko kruche ciasto z owocami pod bezową pierzynką.



kruchy spód
1 margaryna mleczna
4 żółtka
3 szklanki mąki
1 szklanka cukru
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia

owoce
użyłam domowych powideł, ale mogą to być truskawki, jabłka, jeżyny itp.

beza
szczypta soli
4 białka
1 szklanka cukru (ani mniej ani więcej)




Składniki na spód lądują w robocie kuchennym (oczywiście można je wyrabiać ręcznie ale ja jestem zwolennikiem mniej czasochłonnych rozwiązań, dlatego korzystam z robota ) Blachę prostokątną smarujemy tłuszczem. Wyrobionym ciastem obklejamy spód i boki blachy. Nakłuwamy ciasto widelcem i pieczemy 20 minut w temperaturze 140 stopni (termoobieg). 
W tym czasie przygotowujemy bezę. Zawsze bałam się bezy, nie pałałyśmy do siebie miłością. Poległam na jej wykonaniu tyle razy, że na długi czas dałam sobie z nią spokój aż nauczyłam się jak ją dopieszczać aby była idealna. Najpierw białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę. Następnie dodajemy porcjami cukier - 2 łyżeczki cukru ok 2 minut ubijania. Pamiętajmy, że im wolniej dodajemy cukier i im dłużej ubijamy białka tym lepsza będzie nasza beza. Mnie to zajmuje ok. 20 minut - właśnie tyle ile piecze się kruchy spód.
Na upieczony spód dajemy dowolne owoce a na nie ubite białka z cukrem. Zmniejszamy temperaturę do 100 stopni i pieczemy ok 60 minut - wyznacznikiem czasu pieczenia jest beza, która ma się solidnie wysuszyć. Po godzinie wyłączamy piekarnik i pozostawiamy w nim ciasto jeszcze na 30 minut (dzięki temu mamy pewność, że beza będzie idealna - krucha z wierzchu a w środku miękka). 

Kochaj, jedz i gotuj




Ciasto nie jest pracochłonne. Wykonanie zajmuje ok. 30 minut + czas pieczenia. Efekt wizualny jak i smakowy niebiański.


Smacznego :)